Naczelnik sztyletników w moskiewskich rękach. Aresztowanie Emanuela Szafarczyka

Podziel się w social media!

Przeczytanie tego artykułu zajmie 2 min.
Autor: Łukasz Starowieyski
20 IX 1864

Był bez wątpienia jednym z najbardziej poszukiwanych osób w Królestwie. W końcu był osławionym dowódcą sztyletników – wykonawcą wyroków Rządu Narodowego. „Operacja schwytania Szafarczyka została obmyślona i wykonana precyzyjnie” – pisała Zofia Strzyżewska w artykule „Emanuel Szafarczyk i sztyletnicy 1863 roku”. O samym Szafarczyku wiadomo niewiele. Zapewne pochodził z zaboru pruskiego, a jego ojciec był stolarzem. Do stycznia 1864 r. mieszkał z rodzicami. Od urodzenia miał niedowład prawej ręki, za to „lewą ręką pisał doskonale” – donosiła prasa. W organizacji konspiracyjnej działał już przed powstaniem. Był jednym z organizatorów zamachów na Aleksandra Wielopolskiego. W czasie zrywu został członkiem Warszawskiej Organizacji Miejskiej i naczelnikiem działającej przy Rządzie Narodowym Straży Zbrojnej. Mieli oni ochraniać członków podziemnych władz, ale także egzekwować wyroki powstańczego sądu i likwidować wrogów. Zapewne liczyła ok. 100 osób. W samej Warszawie dokonali oni 47 zamachów, w których zginęły 24 osoby. Na jego trop carska policja wpadła pod koniec grudnia. 2 lutego policja otoczyła 4 szynki na Krakowskim Przedmieściu i zatrzymała 40 mężczyzn. „Herszta bandy, który rozdawał sztylety nie przytrzymano, bo nie był obecny o tej godzinie, na którą stawić się przyrzekł, ale aresztowany został jego pomocnik z kilku podrzędnymi figurami organizacji sztyletników” – pisała prasa. Na początku lutego policja zrobiła nalot na mieszkanie rodziców, ale Szafarczyka wówczas nie było. Raz udało mu się uciec, podczas próby aresztowania. Szafarczyk zatrzymany został z powodu zdrady jednego z zaufanych współpracowników. Został przez niego zwabiony do mieszkania, w którym policja „przypadkowo” przeprowadziła rewizję, a Szafarczyk „nie rozpoznany” został rutynowo, wraz z wszystkim mieszkańcami zatrzymany. Sztyletnik nie próbował uciekać, dopóki nie zorientował się, że wiozą go na Pawiak. „Gdy już to piekło zoczyłem dałem w mordę oficerowi, dozorcy, lecz obaj nawiesili się jak pijawki w gardło i bronić się już nie mogłem, gdyż opadłem już z sił” – pisał w grypsie. Co do jego tożsamości nikt nie miał wątpliwości „wszyscy macali mnie po ręce”. „Następnie odjęli mi pieniądze, ich razy sypały się na mnie - twarz mi zapuchła jak bulwa, oczy sine, że patrzeć nie mogłem, przez kilka dni nic nie słyszałem - ból głowy nieustanny, po tych kontuzjach wzięli mię na rózgi i co dzień przez 3 dni po 40 odbierałem”. Szafarczyk został skazany na śmierć i powieszony 17 lutego 1865 r.

Zobacz także

01 X 1864

15 tysięcy złotych. Tyle kosztowała wolność ojca Eustachego Hawelskiego. Nie była to pierwsza kontrybucja zapłacona przez jasnogórski zakon Paulinów władzom…

28 IX 1864

To był jeden z istotnych tematów międzynarodowego wiecu robotników w St. Martin Hall. „Raz jeszcze Polska została zdławiona we krwi…

27 IX 1864

To była już ostatnia taka odezwa. „Dla pokazania wszelako tak rządowi rosyjskiemu jak i ogółowi polskiemu, że władze narodowe jeszcze…