PODRÓŻ PO KALIFORNII. Miasto Sacramento, cel naszej podróży parowcem, jest nie tylko stolicą, lecz zarazem najważniejszym punktem Kalifornii, i co za tem idzie, Oceanu spokojnego. Tu, w Kapitolu, obraduje izba prawodawcza, to jest deputowani i senatorowie; pierwszych jest 80 a drugich 110. Posiedzenia trwają corocznie od stycznia do końca kwietnia; senatorowie mianowani są na dwa lata, deputowani zaś na rok jeden. Sacramento pod każdym względem zasługuje być stolicą; jego wybrzeża, przeprowadzone wzdłuż rzeki, są wspaniałe; wagony żelaznej kolei z Folsom zabierają towary prosto z okrętów dla przewiezienia ich do wnętrza kraju. Ulice szerokie i proste przecinają jedna drugą w kształcie szachownicy, jak to ma miejsce we wszystkich nowych miastach Stanów Zjednoczonych. Piękne hotele, wspaniałe budowy, pomnikowe kościoły mięszają się z domami prywatnemi, zawsze bardzo wykwintnemi. Place, zasadzone drzewami i zasiane trawą, rozweselają oko podróżnika, który pośród takiego przepychu zapomina, iż w miejscu gdzie dziś stoi miasto tak ludne, w roku 1818 była tylko mała warownia, zbudowana przez pioniera Sutter, dla powstrzymywania napadów Indyan; zapomina że pożary i powodzie trzykrotnie znosiły do szczętu ten gród znakomity i że w miejscu spokojnych mieszkańców, jakich dziś spotyka na każdym kroku, Sacramento w r. 1809 przedstawiało tylko zbiegowisko zbójców i awanturników, przybyłych tu ze wszystkich końców świata dla obłowienia się zlotem. Ludność Sacramento przechodzi obecnie (1859 r.) 30,000. Miasto prowadzi niezmierny handel. Rozwija się zaś tak szybko skutkiem swego położenia; okolice jego są zapełnione ogrodami i obszernemi polami, na których zbierają się wszystkie płody, jakich tylko może dostarczyć ziemia przy umiarkowanym klimacie, a których dostarcza z lichwą w tym kraju uprzywilejowanym. Zielone łąki spotykane w całem hrabstwie Sacramento, zapowiadają iż w niedalekiej przyszłości rozwinie się tu i hodowla bydła.