„Zapominasz pan, że nie ma przepaści, której by polityka zapełnić nie zdołała”- rzekł Cesarz Francuzów w początkach swego panowania do pewnego dyplomaty niedowierzającego, aby między nim i Anglią mogło przyjść do przymierza. Wyrazy te wolno przypomnieć sobie w chwili, gdy nie ma już wątpliwości, że Napoleon III spotkał się z Aleksandrem II w Nicei. Że Francyę od Rosyi dzieliła w roku przeszłym przepaść, o tem dowiedziała się Europa z ust samego Napoleona w d. 5 listopada. Nie wchodzimy w to, jakich rozmiarów była ta przepaść, dość że monarcha francuski uważał ją za dość wielką, aby dzieliła Francyę od Rosyi i aby powstrzymała następstwa wypływające ze stosunków przyjaźni, jakie oba mocarstwa poprzednio łączyły. Oczywistą jest rzeczą, że nic innego prócz polityki nie było zdolnem zapełnić tej przepaści, a przynajmniej ją zmniejszyć przez ciąg jednego roku, jaki niebawem od mowy listopadowej upływa. Polityka ta wywiązała się, jak mniemamy, właśnie z myśli w mowie 5go listopada zapowiedzianej, a było nią wezwanie na kongres. Europa odrzuciła kongres, ale pamiętna postawionej alternatywy: „Kongres albo wojna", nie poprzestała na odmowie. Z jednej strony chciała dać poznać, że czuje się na siłach rozwiązywania spraw bieżących bez udziału Francyi, i na to jej posłużyła wojna duńska; z drugiej zaś przez zjazdy w Poczdamie, Kissingen i Karlsbadzie ukazała możność zawarcia potrójnego przymierza. Była to dawna polityka odosobnienia Francyi; a Anglia, odrzuciwszy kongres najkategoryczniej ze wszystkich mocarstw, może pomimowolnie tym razem znalazła się do niej wmięszaną. Z nieudaną spokojnością przypatrywał się tym usiłowaniom politycznym Cesarz Francuzów, zamknąwszy się w tem co nazwał: inertia-sapientia. W końcu, na ową politykę dążącą do odosobnienia Francyi, odpowiedział konwencyą 15go września. Jednym pociągiem pióra rozdzielił mocarstwa europejskie: po jednej stronie te co uznały królestwo Włoskie, po drugiej te co go nie uznały.